środa, marca 07, 2007

Pickup roku

To był świetny wieczór, a zupełnie się nie zapowiadał…
Poszliśmy z kumplem do knajpy studenckiej z jednym z „młodszych” stażem w grze. Ot taki mały trening. Ja zabrałem się głównie z ciekawości :).

Zaczęło się pięknie już w kolejce. Dwie w sumie niezłe panny koło 28 latek stały za nami w kolejce. Gadka szmatka, miło wesoło. W środku się rozstaliśmy. Później podeszły do mnie i pytają o kumpla, bo stolik mają i chcą żebyśmy z nimi usiedli. Mówię, że nie wiem gdzie jest, a poza tym nie możemy. Poleciały gdzieś.. Kumpel wrócił z kibla i znowu przybiegły i mówią że stolik mają. Musieliśmy je odprawić po raz kolejny… Dziś tylko statystujemy…

Główny organizator zamieszania gdzieś zniknął wiec zostałem z „młodym”. No to w sumie coś do roboty mu znajdziemy. Pokazuję set przy stoliku. 5 lasek i koleś. Jedziesz! No i nie pojechał, prezentacja wiec została zrobiona. Podjazd do kolesia, cześć , powiedz mi jak to robisz że siedzisz sobie z 5 fajnymi laskami sam itp. Jesteś może kimś sławnym itp. :)
Towarzystwo lekko zdziwione ale podejmują grę… Przysiadłem się pogadaliśmy miło, parę negów poszło. Generalnie dosiadłem się do grupy 6 osób i dyskutowałem z nimi sobie swobodnie , wywiedziałem się kto jest kto itp. Trwało to na oko jakieś 10 minut. Potem jako że żaden cel nie był zbyt „inspirujący” ewakuowałem się z setu… Ile młody zauważył, podpatrzył i słyszał nie wiem. Mam nadzieję, że coś z tego wyjął dla siebie… W końcu po to tam byliśmy. A ja w ten sposób odblokowałem swoje zasoby i się rozluźniłem…

Dalsza część wieczoru wymyka się mej pamięci :) (dwa małe piwa zrobiły swoje). Działo się dużo i w szybkim tempie, więc nakreślę tylko sytuację z grubsza i przytoczę kilka ciekawszych akcji…

W pewnym momencie widzę, że kumpel gada z jakimiś 3 pannami. Nawet fajne. Już wpadam się tam zamontować a on się ejectuje z setu. Jeszcze w miarę przytomnie odchodząc od nich powiedział, że on musi iść, ale to jestem ja jego kumpel i blalba. No to wpadam „na pełnej kurie w set”. Uśmiech, błysk w oku. Wszystko Oki doki J. Ale kątem oka widzę marudną minę najlepszej panny w secie mówiącą: „ o boże, następny przylazł,….”. O nie sobie myślę. Nie ze mną te grymasy :). Od razu NEG, i wyśmianie jej minki. Kolaboracja z koleżankami, odcięcie jej od grupy ramieniem. Wcześniej wydawała się liderką grupy, Ale nadspodziewanie łatwo używając ciętych negów, dowcipu i wdzięku udało mi się całkowicie przejąć grupę.
Do tego stopnia, że panna ignorowana przez większość czasu przyglądała się jak się świetnie bawię konwersacja z jej koleżankami a potem gdzieś zniknęła. No cóż myślę sobie. Miękka była.. :)

Gdy jeden cel mi uciekł zacząłem pracować nad pozostałymi dwiema, sprawiając w pewnym sensie, że zaczęły konkurować o moja uwagę. Było fajnie i miło. Łącznie z tym, że zaczęły mi zaglądać za koszulkę czy mam dziary itp… :). Ofkoz nie dawałem się, w końcu nie jestem łatwy i mam swoja wartość :)

Potem laski uciekły brykać a ja udałem się do znajomych. Po pewnym czasie znów spotkaliśmy się przy barze z 3 laskami. Liderka dołączyła do swojej grupy pod moja nieobecność. No to ponowny wjazd do grupy, delikatny neg i patrzę na reakcje. O, uśmiecha się. Grzeczna dziewczynka. Będzie nagroda :). Przestałem więc ją ignorować i poświęcałem jej troszkę swojej uwagi. Robiłem 3 set mając świadomość, że każda z nich bardzo chętnie pozna mnie bliżej. Takie rzeczy się wie i .. czuje :).

W takiej atmosferze spokojnie pracowałem nad swoim celem. Jedne z ciekawszych akcji laska coś mówi, że pracuje w kardio coś tam. To ja od razu czy wie, że u mężczyzn najwcześniejszym symptomem kłopotów z krążeniem jest zanik erekcji. Potem patrzę jej głęboko w oczy i pytam: „Pomożesz mi?”. Laska nie wie co się dzieje, kopara, oczy jak 5 zyla, śmieje się, słowem ładne reakcje.

Albo daje mi gumy do żucia, ja patrzę na nią zdziwiony i nagle do mnie dopada o co chodzi. Lizać się chce :). Ale laska zauważa moje lekkie zdziwienie i zaczyna przepraszać ze niee, nie o to chodzi co ja sobie myśle. No teraz to mnie zdziwiła… O czym ona myśli że ja myśle?? Parę sekund mi zajęło rozszyfrowanie. Laska pomyślała, że odebrałem to jako insynuację nieświeżego oddechu… Wiec spoglądam na nią i mówię, wiem co myślisz, że ja pomyślałem, ale zapewniam cię, że pomyślałem zupełnie co innego…. Teraz była jej kolej na zawieszenie. Po chwili wydumała i nazwala mnie zboczeńcem (żartobliwie :)), na co odpowiedziałem że zawsze i wszędzie, po czym obróciłem się plecami i zająłem się jej kumpelami :D.

Generalnie non stop używałem swej mowy ciała aby odcinać ja od grupy za karę i przywracać w nagrodę… Jako że byłem najbardziej interesującym obiektem w grupie manipulowanie subtelnościami przychodziło mi z łatwością :) i korzystałem na opór :D

Dostała pierścionek w udawanych zaręczynach, od tej pory mowie do niej nie inaczej jak żona. Wymiana tel, parę buziaków. Cały pickup bez izolacji. Jej koleżanki stały obok i świetnie się też bawiły. Wygląda na to, że jeśli totalnie zdominujesz i zakręcisz set izolacja jest zbędna… Robisz co chcesz i i tak nikt ci nie przeszkodzi :).

Ciąg dalszy niechybnie nastąpi.. D

środa, lutego 07, 2007

Field Report z sympatii

Komentarze mile widziane :)
Akcje generalnie krótko i na temat. Wczoraj wieczorem posłałem jakąś tam notkę, po 20h jesteśmy ustawieni na kawę :)
A oto zapis rozmowy…

Enjoy!

12:25 AM me: Hola!
12:26 AM Dziewcze: witam :)
me: uff
bo juz mnie trafialo od tego www :)
Dziewcze: ??
me: no nie lubie tego klepania tam
wole gg :)
12:27 AM Dziewcze: hehe ja w ogole nei lubie rozmawiac przez ekran :D no ale coz znuszacie mnei :D
me: no wiesz, ja to najchentiej zabralbym cie na kawe
i zeznalabys wszystko jak na spowiediz :)
ale twierdzisz ze mnie nie znas
poniekad racja :)
12:28 AM wiec masz 3 pytania a potem uciekaj spac :)
bo sie nie wyspisz :)
Dziewcze: hehe ostatnio i tak chodze niewysana wiec luzzz :D z reszta nei chce mi sie spac.. chyba cierpie na bezsennosc :D
12:29 AM me: ehh
skad ja to znam
mam zupelnie przesunieta dobe :)
chodze spac po 3 :)
a do pracy na 11 :)
Dziewcze: a gdzie pracujesz?
12:30 AM me: takie tam dyrdymaly :)
nic waznego :)
swiata nie ratuje :)
a zawsze chcialem :)
12:31 AM Dziewcze: wymijajaca odpowiedz... i to bardzo :D
me: ha
wymijajaca odpowiedz na niedyskretne pytanie :)
12:32 AM Dziewcze: czy niedyskretne to bym sie spierala.. :D
me: no ok
jestem luksusowym facetem do towarzystwa :D
przyjmuje prezenty w postaci wycieczek i ubran :)
12:33 AM
Dziewcze: hehehe :D:D
a zwierzeta przyjmujesz bo chcialabym sie pozbyc swojego kota :D
me: hmm
no myslalem na kiciusiem
ale martiwe sie czy by przezyl
12:34 AM zawsze mozna sprawdzic :)
Dziewcze: hehe :D sadysta?:>
me: wiec powiedzmy ze przyjme kiciusia jako wynagrodzenie
e tam sadysta
zapomnialski :)
12:35 AM pozatym czasami musze wyjechac sluzbowo na tydzien tu i owdzie
12:36 AM w kazdym razie kwiatki sie w domu nie utryzmuja, wiec z kotkiem tez moze byc problem :/
Dziewcze: hehe :D byc moze :D
12:37 AM me: duzo tych tatusiow sie do ciebie zglasza ?
12:38 AM Dziewcze: oj sporo :D
me: rany boskie co za czasy :)
Dziewcze: rozne mam propozycje.. :D
me: haha
pdoaj jakas ciekawsza :)
*podaj
12:40 AM Dziewcze: oj np propozycje sponsoringu sa na porzadku dziennym :D
me: omg
zgodzilas sie? :p
12:41 AM Dziewcze: rozne propozycje 3 i lesbijek tez otrzymuje :D
me: cholera, do mnie lesbijki nie pisza :)
normalnie dyskryminacja :)
12:42 AM Dziewcze: hehe bylbys w 7 niebie :D jakby pisaly
me: no bez przesady :)
acz me ego byloby mile polechtane :)
a tego nigdy za malo :)
12:43 AM Dziewcze: hehe faceci :D
me: no coz, nie ukrywam ze oczekuje ze strony kobiet uwielbienia :)
od taka mala nieskromnosc :D
12:44 AM Dziewcze: hehhe.. narcyzm przez ciebie przemawia?:>
me: to jescze nic :)
dzis akurat mam dola :D
;p
12:46 AM Dziewcze: z powodu?? jesli moge oczywiscie wiedziec...??
me: oczywiscie slonko
z powodu takiego
ze w niedizele musz ewyleciec na cale 5 dni z wawy
do XXXXX
dam
sam
12:47 AM i bede tam sie cholernie nudzil
:(
Dziewcze: :/
12:48 AM me: ano walsnie
nawet zabalowac nie moge
bo codizennie rano musze byc w 'formie'
12:49 AM totez zblizajaca sie niedzeila powoduje u mnie lekka depresje :)
Dziewcze: 5 dni szybko zleci :D
me: ale dosc marudzenia :)
no wlasnie :)
powiedz mi co cie kreci :)
12:51 AM w sensie co naprawde lubisz robic itp :)
12:52 AM Dziewcze: jest wiele rzeczy ktore mnie kreca.. np taniec.. uwielbiam tanczyc.. robie to nawet sprzatajac :D poza tym wszystko co wiaze sie z uwalnianiem w organizmie adrenaliny :D
12:53 AM me: polecam skoki ze spadochronem
taka dawa adrenaliny ze serce staje :0
Dziewcze: hehehe w wakacje chce wlasnei sprobowac :D
12:54 AM me: koniecznie
super sprawa :)
ja skoczylem tlyko raz
ale musz eto powtorzyc
bo malo co pamietam :)
mozg mi sie wylaczyl :)
Dziewcze: hehehe :D
12:55 AM me: studia czy praca?
tak na codzien?
12:56 AM Dziewcze: studia
studia na am i studium farmaceutyczne
12:57 AM me: oo panie
to ty czasu na zycie nie masz :)
Dziewcze: wlansie mam :D hehehe
me: no ok
skoro tak to jestesmy umowieni :)
Dziewcze: hehehe no nie wiem
12:58 AM me: bedziesz mnie pocieszac i rozsmieszac przed mym wygnaniem :)
przygotuj liste dowcipow :)
Dziewcze: hehe sam sie zdecydowales na te wygnanie :D hehe
12:59 AM me: ja?
a skad :)
ale jak mus to mus :)
na szcezscie to ostatni wyjazd w projekcie :)
wiecej nie planuje :)
1:00 AM nastepnym razem kaze sie wysylac gdizes do hiszpanii albo w inne tropiki :)
a nie do XXXX :)
Dziewcze: heheh ja lubie takie mroczne kraje..
:D
1:01 AM me: taa, to kupuj bilet :)
Dziewcze: stare irlandzkie zamki.. extra
me: chate stawai firma :D
1:02 AM niby tak
ale sloneczko by sie przydalo
szumiacy ocean
palmy
1:03 AM w takie deelgacje to az by sie chcialo latac :)
Dziewcze: hehe i ten zamek na plazy :D hehe
me: no w portugalii np jest taki ekstra zamek nad oceanem
naprawde az wlazi w morze
a fale sie tluka o mury
Dziewcze: oooooo musze to zobaczyc :D
me: super sprawa
1:04 AM moge ci podac adres :)
Dziewcze: :)
1:05 AM me: opowiedz cos ciekawego :)
1:06 AM Dziewcze: a co chcialbys wiedziec:> moze w ten sposob :D
me: dokad planujesz wyjazd :)
tak na poczatek :)
1:07 AM Dziewcze: w gory.. w pon wyjezdzam :D
me: nice
deska czy narty?
to powazne religijne pytanie
i lepiej nie odpowiedz blednie!! :D
Dziewcze: narty :D
me: damn you
jak mozesz :)
Dziewcze: hehe ale w tym roku bedzie deska
me: noo, :)
1:08 AM Dziewcze: jade z siastra wiec nei wiem czy bede duzo jezdzila... pewnie beda same imprezy :D
me: slusznie
potem na stoku pieknie kac przechodzi :)
1:09 AM Dziewcze: jezeli w ogole bede w stanie wstac z lozka
me: tylko grzeczna badz bo bede zazdrosny :D
Dziewcze: ??
me: zarcik
1:10 AM tak naprawde nie ma we mnie za grosz zazdrosnika
Dziewcze: a spod jakiego znaku jestes?
me: Drania :D
1:12 AM a ty?
Dziewcze: panna :D
me: panna i drań
perfetto :D
1:16 AM Dziewcze: cisza...
me: tzn?
Dziewcze: nic nei piszesz
me: bylem zrobic herbatke ;)
1:17 AM a co mialbym ci pisac?
zaraz sie poprawie :)
Dziewcze: ja mysle :D
1:19 AM me: tak sobie mysle
1:20 AM Dziewcze: ??
1:21 AM me: ze trza conieco miec w glowie zeby studiowac na AM :>
i az mi glupio, bo sobie usiwadomilem ze madra kobieta z Ciebie :)
1:22 AM Dziewcze: hehe :D wiedze zdobywa sie przez cale zycie a ja mam dopiero 20 lat wiec nei wiem czy jestem madra :D
me: no tak, do mnie ci brakuje :)
wiekowo :)
1:23 AM Dziewcze: ile dokladnie?
me: 26
ehh, jak ten czas leci :)
1:24 AM Dziewcze: to rozni nas 5 lat.. :D bo ja za kilak msc bede miala 21
me: to dobrze czy zle? :)
1:25 AM Dziewcze: nie wiem.. wiek jest chyba malo istotny
1:26 AM mialam faceta w moim wieku a zdawalo sie ze jest psychicznie mlodszy ode mnie o jakies 5 lat :D hehe ale to wyszlo po czasie :D
me: ha
zazwyczaj tak jest
kobiety sa dojrzalsze
tak sadze z swego skromnego doswiadczenia :)
1:27 AM Dziewcze: ale to nie jest regula.. spotyklaam sie z chlopakiem ktory mial 27 w tym roku bedzie mial 28 i byl strasznie niedojrzaly :D
me: no bywa bywa :)
zreszta potwierdza to moja teorie :)
1:28 AM ja zazwyczaj spotykam sie ze starszymi kobietami
cholera wie dlaczego tak wychodzi :)
Dziewcze: hehe nie mam pojecia :D rozne sa gusta :D
me: no nie az o tyl estarszymi :)
litosci :D
1:29 AM mowie o rok dwa max :)
ale jednak starsze :/
Dziewcze: ja zrobilam sobie przerwe w zwiazkach i dobrze mi z tym :D
me: bardoz dobre podejscie :)
1:30 AM choc z drugiej strony szkoda ze nie masz faceta :)
moglby nam np gotowac or sth :)
Dziewcze: hehehe :D
1:32 AM me: a jak juz mowa o fatum zwiazkow
to tez zastanawiajaco duzo prawniczek :d
1:33 AM co druga to cholera prawo na UW
no skaranie boskie z nimi :)
Dziewcze: nastepne zboczenie?:>
me: e tam zaraz :)
acz zastanawiajace :)
Dziewcze: hehee
1:34 AM me: skoro jestesmy przy temacie
Dziewcze: a ja mialam zawsze facetow z trudnymi charakterami cholera jasna
me: to jakie sa 3 cechy twojego idealnego faceta?
no wlasnie wlansie :)
Dziewcze: opiekunczy zabawny szczery
1:35 AM me: damn
ani zabawny
ani szcezry
opiekunczy tez nie bo kota bym pewnie zaglodizl
no trudno :)
1:36 AM Pobudka, teraz czas abys mnie pocieszala i zapewniala ze nie jest tak zle!!!!
Dziewcze: hehehe :D
jestes szczery skoro przyznajesz sie do tego wszystkiego
me: no ok
jedno z glowy
teraz obroc reszte na moja korzysc :D
1:37 AM Dziewcze: hehe prawniczka by obrocila ja nei potrafie :D hehehe
1:38 AM me: cmon, podobno studenki AM sa inteligentne :)
nie zostawiaj mnie w rozpaczy :D
Dziewcze: podobno :D
1:39 AM me: ehh, nie jestes skora do wspolpracy :)
trudno, moj narcyzm bedize musial sobie poradzic z pozostalymi dwoma cechami we wlasnym zakresie :)
Dziewcze: jestem przekorna :D
me: nie jestes :)
1:40 AM Dziewcze: jestem jestem :D
me: nie jestes nie jestes :D
Dziewcze: hehe a po czym to wnioskujesz?
me: po niczym :)
1:41 AM drocze sie :)
Dziewcze: dran :D
me: zawsze :D
Dziewcze: jestes jedynakiem?
me: lepiej :)
nawet :)
1:42 AM ostatni z trojki :)
mam 2 starsze siostry :)
o 4 i 5 lat :)
wiec jestem takim rodzynkiem jakich malo :D
Dziewcze: hehe stad twoj narcyzm i uwielbienie do starszych kobiet :D
me: ROTFL
a wy co?
1:43 AM freuda juz na uczeli przerabialiscie?:)
choc fak ze moje pierwsze dziewczyny to byly kolezanki moich soistr :D
Dziewcze: hehe nie :D
me: cos w tym moze byc :)
1:45 AM a czemu strzelalas ze jestem jedynakiem ?:)
----noc-----
11:12 AM Dziewcze: jestes bardzo pewny siebie.. jedynacy zazwyczaj tacy sa :D
11:13 AM me: witam w nowym dniu
no niestety ja kaurat z rodizny wielodzietnej :)
same zalety, pewny siebie ajednoczesnie zdolny do troski o innych i wspolodczuwania :D
11:15 AM Dziewcze: hehe nie wiem tego :)
me: wstawac mis ie nie chcialo jak cholera
polezalbym jeszce pare godiznek :)
eeehhh
zycie
11:16 AM a ty nie na uczelni?? :>
Dziewcze: nie.. ferie sobie przedwczesne zrobilam..
--------------------------------------------------------------------------------
39 minutes
11:56 AM Dziewcze: a ty nie w pracy?:>
--------------------------------------------------------------------------------
52 minutes
12:48 PM me: a w pracy :)
12:49 PM wlasnie z lanczu wrocilem :D
--------------------------------------------------------------------------------
5 minutes
12:55 PM Dziewcze: a ja musze mamie powysylac zdjecia jakies :D
me: i jest to wyjatkowe poniewaz... ? :p
12:56 PM Dziewcze: poniewaz wszystkie zdjecia sa na profilu mojej siostry a ja nei mam hasla :D
me: hm
to ciezko bedzie :)
12:57 PM Dziewcze: dokladnie :D
1:00 PM me: podaj swoj nr IP
to wejde zdalnie i przesle ci te zdjecia:)
1:01 PM Dziewcze: hehe i wlasmiesz mi sie do kompa :D
--------------------------------------------------------------------------------
8 minutes
1:09 PM Dziewcze: a jak przygotowania do wyjazdu :P
--------------------------------------------------------------------------------
7 minutes
1:16 PM me: fatalnie :)
masa roboty
--------------------------------------------------------------------------------
5 minutes
1:21 PM Dziewcze: ale przynajmniej wyjedziesz z tej zimnej warszawy :D
me: myslisz ze tam cieplej?
:)
Dziewcze: troszke :D
1:22 PM i moze nie jest tak duzo sniegu :D
1:23 PM me: a wlasnie
propo pryzgotowan
umiesz prasowac koszule?
:)
potrzebuje 5 koszul w stanie business class :)
na 5 dni :)
Dziewcze: hehe oczywiscie :D kazda kobieta chyba to potrafi :D
me: a moje prasowanie jest mocno hmm umowne :)
1:24 PM no pieknie
nie pytam co jeszce kazda kobieta potrafi :)
Dziewcze: hehehe :D
me: ok, to dzis je wrzuce do pralki a na jutro wpadniesz do mnie to pogadamy w czasie prasowania :D
1:25 PM dobry plan?:)
Dziewcze: genialny :D
me: ok, sayyy 18 :)
Dziewcze: :)
1:26 PM me: pry okazji wrzuce oprocz tych koszul cala reszte prania do prasowania , ale chyba sie nie pogniewasz prawda? :)
Dziewcze: skadze :D
me: o rety
jestes super :)
od tej pory zostajesz moja zona :)
1:27 PM Dziewcze: hehehe :)
me: to co tam zono w domu slychac?:)
psy i koty grzeczne?:)
1:28 PM Dziewcze: hehe daj spokoj po calym domu lataja... :)
me: szajbusy male :)
co na obiad?:)
Dziewcze: a na co masz ochote :D
1:29 PM me: uaaa, niebezpieczne pytanie :)
jestesmy mlodym malzenstwem, wiec maz ma ochote non stop na jedno :D
zona zreszta jak zakladam tez :)
Dziewcze: hehehehe :D:D
1:33 PM nienawidze takiej pogody... nie lubie jak jest tak duzo sniegu i zimno :/
1:34 PM me: yup
ja podobnie
w miescie toleruje tylko wiosne :)
zima to w gorach
a upalne lata to nad morzem :)
a nie kurde w centrum 2 millionoweo miasta :/
1:37 PM Dziewcze: ja uwielbiam lato... nienawidze zimy :D
1:39 PM a co spowodowalo ze jestes na sympatii?
1:41 PM me: hmm
lubie pozanawac ludzi )
:)
a to dodatkowa okazja :)
1:42 PM mowiac szczerze nie traktuje jej zbyt powaznie :)
Dziewcze: w ten sposob? nie lepiej jest nawiazywac relacje na zywo?
me: wole poznawac w klubach na ulicach itp
ofkoz ze lepiej :)
i nawet lawtwiej :)
ale jako ze jedno nie wyklucza drugiego
a wrecz uzupelnia
to why not
1:43 PM a ty?
czemu tam jestes ?:)
------------------------------------------------------------ --------------------
5 minutes
1:49 PM Dziewcze: jestem przez przypadek.. siostra mnei zalogowala.. :) i zostalam jakos :) glownie dlatego ze ciekawia mnei listy pisane przez rozne osoby...
1:50 PM me: ahaaa
1:52 PM i nigdy sie nie spotkalas z nikim na zywo ?:)
1:53 PM Dziewcze: raz sie spotkalam... :P
me: pierwsze koty za ploty :)
jak bylo :)
?
1:54 PM Dziewcze: srednio... generalnie zupelnie inaczej wygladal niz na sympatii.. jesli chodzi o charakter to tez mialam inne wyobrazenie o tej osobie :D
me: hahah
dooklaaadnie :)
1:55 PM juz wiesz czemu napisalem ze nie traktuej tej sympatii zbyt powaznie :)
1:56 PM Dziewcze: tak samo jak ja :D
me: zreszta zauwazeylem tenedencje takiej niekonczacej sie wirtualnej znajomosci
nie lubie tego
nie kreci mnie :)
nie uwazam tego za 'prawdziwe'
1:57 PM dlatego szybko sie spotykam z 'ciekawszymi' osobami
i potem jest jasne czy mam ochote kogos tkaiego znac czy nie :)
Dziewcze: hehe znowu wychodzi twoj narcyzm " czy mam ochote kogos znac czy nie "
me: to realizm :)
oczywiscie ze takiej samej ocenydokonuje druga osoba :)
1:58 PM ale przeciez tak to wyglada
spotykasz kogos
i albo chcesz kontynuowac lub nie
jak sie zgadzacie to nie ma problemu :)
gorzej jak ktos sie uczepi :)
1:59 PM Dziewcze: skad ja to znam :D
2:00 PM me: anoano :)
2:01 PM to co zona?
moze kawa ?:)
Dziewcze: kawa? hehe wiesz ja generalnie uwielbiam kawe ale nei moge jej pic bo zle sie czuje.. mam slabe krazenie :/
2:02 PM me: ja bede pil kawe a ty mozesz herbate :)
cokolwiek :)
to taka figura retoryczna :)
Dziewcze: hehe musze przemyslec wszystkie za i przeciw :D
me: za jest wiele :)
2:03 PM przeciw to zmarnowane 30 minut
mysl szybko bo jeszce gotowy jestem zmienic zdanie co do twej bystrosci :)
2:04 PM Dziewcze: hehe zmienic zdanie co do mej bystrosci.. jeszcze dotowa jestem zmienic zdanie co do twej kulturalnosci :D
me: kultura?
a co to? :p
2:05 PM Dziewcze: hehe :D
me: w teatrze to bylem ostatnio wymienic tapicerke na siedzeniach :D
2:06 PM Dziewcze: hehe :) ja do teatru uwielbiam chodzic :D:D
2:10 PM me: to jak z ta 'kawa' ?:)
Dziewcze: a kiedy?
me: dzis jutro lub sobota :)
gdyz w niedziele jak jzu mowielem musze leciec :)
2:11 PM Dziewcze: dzis mam 2 spotkania wiec odpada.. moze jutro?
me: ok
moze byc jutro
godzina 19?
Dziewcze: ok
2:12 PM me: moj tel to xxxxxxx
zapisz sobie
i pusc mi sygnal
na wszelki jakbys miala wystawac na mrozie :)
lub ja jakbym mial sterczec :)
to odcenie info :)
docenie :)
Dziewcze: xxxxxxx to moj nr
2:13 PM ok to czas i nr swoje juz mamy a miejsce?
2:14 PM me: msce?
dam ci znac
mam jedna knajpe do zbadania
Dziewcze: jaka?
me: ale musze pierw do niech zadzwonic
szlafrok
znasz?
Dziewcze: aaaa to znam :D
2:15 PM me: to gdizes pryz placu tatralnym
nie bylem tam nigdy ale podobno fajnie :)
Dziewcze: sympatycznie :D
me: wiec jest okazja by sprawdzic :)
nono, tak mi znajomi mowili :)
wiec jak tlyko mi potiwerdza rezerwacje to cie poinformuje :)
2:16 PM Dziewcze: to tak trzeba rezerwowac? ja nigdy nei rezerwowalam
me: niby nie trzeba
ale ja lubie :)
a mzoe inaczej
nie lubie wchodzic do knajpy gidze mnie nie oczekuja :D
ot, taki narcyzm i megalomania :D

2:17 PM Dziewcze: hehe :D
2:18 PM musze obiad zrobic a nei mam zadnego pomyslu :;/
2:19 PM me: ja ostatnio robie thai zarcie :)
pasta curyy
mleko kokosowe
bambus
i kurczak
i dwa jajka :)
mniam :)
2:20 PM Dziewcze: mmm :) brzmi fajnie :D
me: niom, i calkiem proste
tylko trza kupic odpowiednie skladniki :)
w sumie to taki przepis jest na sloiczku z curryy :)
wiec zadna to moja inwencja :)
2:21 PM ale knaleza mi sie brawa z aodwage :)
Dziewcze: hehe :D a lubisz gotowac?
me: i teraz sprawdzone moge polecici :)
lubie
ale rzadko mam czas
nie lubie zmywac :)
;p
dobra zona, szef mi stoi nad glowa :)
2:22 PM musza sie zajac robota :)
poki ja jeszce mam :)
bo potem nie bedizemy mieli co do gara wlozyc :)
jak tylko ustale miejsce dam ci znac :)
ale niezaleznie od miejsca jestemy umowieni na jutro :)
si?
2:23 PM Dziewcze: si
me: muy bien
Dziewcze: :)
2:24 PM me: 3m sie
:*
Dziewcze: no czesc :* milej pracy :D

Po dlugiej przerwie...

Ah, takie życie. Powracamy do blogowania, jednak z drobną modyfikacją. A mianowicie podgonie szybko paroma zdaniami jak to wygląda aktualnie, a następne wpisy będą raczej krótkimi notkami, a nie wyczerpującymi zapisami wydarzeń.

Ostatino stanąłem na pannie Agacie. Potem nastąpiło szybkie eskalowanie i związek łóżkowy. Potem panna zaczęła chyba powoli się zbyt wkręcać, wiec zerwałem kontakt. Potem został on odnowiiony i tak jest do dzis. Status związku to seks dla rozrywki i totalna swoboda. Mi pasuje, jej chyba też :). Tak więc jest pierwsza wygrana w naszym haremie. Docelowo przydałyby się ze 2 stałe partnerki plus przygodne one night standy.

Jak wydarzy się cos wartego skrobnięcia to pewnie to tu umieszczę :).

PS: Regularny dobry seks bez zobowiązań to dobra rzecz :)

środa, października 25, 2006

Kiss close on my own...

Pannę Agatę poznałem w klubie. Pewnego polowanka ze skrzydłem leżę rozjebany na kanapie (wierzcie mi, siedzeniem tego nazwać nie można było…) w lokalu, a naprzeciwko jakaś parka gada. Oglądamy lokal szukając celów. Kątem oka widzę, że laska z przeciwnej kanapy się mi przygląda. Aha, myślę sobie. Czegoś chce :). Nawiązuję kontakt wzrokowy, uśmiechamy się. Laska dalej gada z kolesiem. Ja dalej toczę konwersację ze skrzydłem. Co jakiś czas sobie na siebie spojrzymy.

Laska wstaje i zaczyna tańczyć i kręcić tyłkiem. Nawet nieźle :). Potem znowu siada i gada z kolesiem, dotyka swoich włosów. Czytam w niej jak w książce. W końcu stwierdzam, że dość wymiany eterycznych spojrzeń czas na akcję. Podjazd i od razu łapię ją za rękę. Mówię coś w stylu, że to ciekawe taki pierścionek na kciuku u kobiety, siadam od razu obok na poręczy kanapy rozwalając się wygodnie. Zaczynamy gadkę, blablabl, finger pattern, balbalb.

Artystka okazuje się. I jest tu ze znajomymi a facet, z którym gadała to przyjaciel jej. Od razu sugeruję, że nie ma czegoś takiego. Ona się ze mną zgadza i wyjaśnia dalej, że koleś ten był długo z jej siostra i dla niej jest jak brat. Ładnie się stara spełniać moje oczekiwania. Podoba mi się to :). Po jakimś czasie zwolniło się miejsce obok niej, więc się przesunęła i pokazuje żebym usiadł obok. Normalnie mnie podrywa, no, ale mi się podoba :). Gadamy dalej. Wskazuje mi swoją koleżankę i kolegę, mówi, że są parą i to ona ich wyswatała. Patrzy na mnie i oczekuje chyba gratulacji jakichś??

Tu mój geniusz się zbudził i dojebałem do pieca :). Mówię, co o tym sądzę a mianowicie, że kiepsko jej poszło. Ona lekko zdziwiona. Tłumaczę dalej: „Spójrz na nich. Czy widać, że Ona Jego UWIELBIA? Zupełnie tak to nie wygląda. A ja wymagam i oczekuję od kobiet uwielbienia. W każdym ruchu i geście.” Chyba do niej trafiło :). W międzyczasie skrzydło mi uciekło z pola widzenia, stwierdziłem, że czas iść zerknąć czy czasami po mordzie nie zbiera :). Oznajmiłem pannie swój zamiar, na co ona: „Ale wrócisz? Bo wiesz, ja Cię uwielbiam..”. No, to się nazywa ustawić interakcję :). Spojrzałem na nią i mówię, że w sumie nie wiem. Chwila spojrzenia w oczy i wymyśliłem. Pokazuję jej swój policzek i mówię „Tu. To może wrócę..”. Laska ochoczo mnie całuje (nic to wielkiego przecież…) i ku memu zdumieniu gryzie mnie w policzek. I like it. GRR :). Czuję, że naprawdę nadajemy na tej samej fali :).

Odnalazłem skrzydło na parkiecie. Pobrykałem, porozglądałem się. Po 10 minutach czy 15 stwierdziłem, że wrócę :). Potem blablaba, kiss close wykonany bezproblemowo. Gadamy dalej. Jej znajomi siedzą naprzeciwko nas na kanapie. W pewnym momencie nie chce się lizać i mówi, że ona tak nie może i oczami pokazuje znajomych. Spojrzałem i mówię: „Masz rację. Nie możesz tak. Ale ja mogę…”, po czym lekko zmusiłem ja do spojrzenia na mnie dłonią i pocałowałem. Potem pyta mnie, dlaczego ja niby mogę a ona nie? (bez sensu, jakby sama nie powiedziała, że nie może.., Ale one logiczne to nie są). „Ja mogę, bo mam w dupie opinię innych ludzi i zawsze robię to, na co mam ochotę, ignorując oczekiwania tak zwanego społeczeństwa”. Odpowiedź jej chyba przypadła do gustu, bo więcej już się nie krygowała :). Wymieniliśmy numery, potem jeszcze troszkę całowania no i na tyle.

Tak wyglądał mój pierwszy samodzielny kiss close w klubie.

wtorek, października 24, 2006

Rozwiązanie akcji

No, więc kontynuujemy. Mało czasu na pisanie :).

Gabrysia odpisała niestety, że dziś już nigdzie się nie ruszą, a na imprezę u nich za późno, bo sąsiedzi itp. Damn, godzinę nad tym myślały :). Coby mostów nie palić odpisałem: „ok., no problem. Ale wciąż wisicie nam grilla :).”. Odpisała, że jak tylko będzie w mieście to się na pewno odezwie i coś zorganizujemy. Od tej pory minęły dwa weekendy. Chyba pogadam z nią poważnie o zbliżającym się weekendzie. Jeśli sama z siebie się nie wybiera to należy ją pogonić :).

No skoro laski na sobotę nie wypaliły to dzwonię do Eli. Ku memu rozczarowaniu nie odbiera. Trudno. Jednak nici, ale powera taki wieczór i tak daje :). Tydzień później wysłałem jej sms jak tam kolanko i coby kawkę ustawić niech opowie coś ciekawego o tym Egipcie. Odpisuje ku memu zdumieniu, że już jutro wylatuje i nie zdążymy się spotkać. Pisze, że spotkamy się jak wróci. Hmm. Coś musiało mi się pomerdać, szkoda, tydzień w plecy. Można było zapiąć zanim poleciała :). W każdym razie odpisałem jej, że wymienimy wrażenia (sam w międzyczasie byłem w podróży zagranicznej), jak się spotkamy.

I w sumie tu z tymi paniami jesteśmy na bieżąco. Co z tego wyjdzie na razie nie wiem. Będę już ten wątek notował dalej na bieżąco…

O pannie Agacie będzie osobna notka od startu do chwili obecnej. Bo to wyjątkowa kobieta i jak najbardziej zasługuje na osobną notkę :). Pozatym sporo się tej historii nazbierało i z każdym tygodniem robi się więcej…

poniedziałek, października 16, 2006

Gorączka sobotniej nocy.

Wieczorem otrzymuję sms od Gabrysi, że niestety są zbyt zmęczone na imprezę i sobie darują, bo zbyt są wykończone, a jutro jeszcze zakupy planują (baad baad girl ]:> ). No i jednocześnie przepraszała mnie za swoje zachowanie, że bardzo zmęczona była itp. (miło z jej strony :) ).

W tym momencie orientuję się, że mam missed call od Eli (panna E.). Postanawiam pierw zakończyć sprawę z laskami z dziś, a Elę wybadać w następnej kolejności, co też spowodowało, że do mnie dzwoni po tygodniu ciszy :>.

Oddzwaniam do Gabrysi i mówię, że możemy olać klub. Po prostu chcemy się z nimi spotkać i spędzić czas. Może to być u nas, może być u nich. Przy okazji mogą zrobić obiecanego grilla :). Laska, że nie wie i że koleżanka już śpi. To mówię żeby ją obudziła i niech dadzą znać, co tam uradziły. Ona, że ok. Nie musze wspominać, że obrady komitetu trwały 1h. Dzizaz, o czym można tyle debatować :). Albo się dymamy albo nie. Proste :). Ale widać u nich to trwa.

Teraz nadszedł czas zadzwonić do Eli i zobaczyć, czego chciał robaczek. Okazuje się, że miała wypadek na rowerze (sic!!) i ma naderwane wiązadło w kolanie. No cóż mogłem, poza wyrażeniem troski o kolanko :). Gadaliśmy o mydle i powidle przez 10 minut. Była jakaś nakręcona. W trakcie rozmowy wyszło, że nie była jeszcze u lekarza. To skąd wiesz, że to wiązadło naderwane pytam się? A ona, że siostra chłopaka jest masażystką i jej tak powiedziała. Wysłałem do lekarza, bo to nic nie wiadomo. Potem o chłopaku wspomniała raz jeszcze, bo razem lecą do Egiptu nurkować. Nice. Ja wzmianki o chłopaku zupełnie ignorowałem. To naturalne, że jedni są sponsorami, a drudzy zaspokajają inne potrzeby kobiet :). Fajnie nam się gadało, więc mówię „słuchaj, mam akurat niezłe wino w domu. Wpadnij, pokażę ci zdjęcia, spędzimy razem troszkę czasu”. Na co ona, „no nie wiem…blalba”. Daj mi 30 minut mówię, to zobaczę czy moi znajomi, z którymi miałem się spotkać są nadal aktualni. Oddzwonię jak będę coś wiedział. Ona, że Oki.

Dygresja: Jak mawiają ci, co wiedzą, ilość wypadków itp., o jakich można usłyszeć od kobiet mogłaby uśmiercić połowę ludzkości. Nie chcę powiedzieć, że jej nie uwierzyłem. Tylko tyle, że trzeba mieć wzgląd na ich bullshit generatory :).

Oczywiście mówiąc o znajomych miałem na myśli dwie kobitki z dziś, do których zamierzaliśmy się wprosić na chatę :).

Więc sytuacja wygląda tak. Gabrysia z koleżanką się namyślają czy chcą dziś czy może innym razem :). Ela czeka na sygnał, czy będę miał czas, żeby wpadła. Dodam do całości obrazka, że miałem też możliwość zadzwonienia do Agaty, poznanej wcześniej w klubie z pięknym kiss close :). O niej napiszemy osobno, tu tylko wspominam, aby był pełen obraz sytuacji. Słowem, jakby się nie potoczyły wydarzenia, sex był raczej pewny :). Czułem się świetnie. Właśnie tak ma cholera być! :). Na tym polega wolność i wybór…

For this magnificent life, thank you, „Warsaw Lair”….

Gabrysia

Nadgonimy teraz pannę Gabrysie. Aby wydarzenia móc prowadzić wspólnie od momentu soboty.

Do Gabrysi. zadzwoniłem jakoś po 5 dniach. Odebrała. Była pozytywnie nastawiona. Pogadaliśmy chwilę, wypłynęła sprawa, że jest spoza miasta. Ja nie posiadając środka lokomocji postanowiłem ustawić ją tak aby przyjeżdżała do mnie, a nie na odwrót. Miła konwersacja, zatrzymaliśmy się na konkluzji, że jak będzie w mieście to się do mnie odezwie. Potem nastąpił tydzień czy półtora ciszy.

W międzyczasie spotkałem się z trenerami. Opowiadając swoje dzieje po szkoleniu otrzymałem feedback, że sprawa z panna Gabrysia. była postawiona za słabo. Mądrzejszy o ich opinię zadzwoniłem do niej w czwartek Żartobliwie pytam, czy wybiera się do tego miasta czy nie? A ona, że właśnie w ten weekend ma być i właśnie miała do mnie pisać w tej sprawie. Hmm, myślę że bez telefonu by się nie odezwała. Ale kto to może wiedzieć.

Ustawiliśmy się na piątek, miałem jej pokazać jeden klub. Dzwonię około 19 aby obgadać detale, a ona, że nie dostała urlopu i jeszcze jest u siebie w miejscowości. No to powtórowałem jej lekko w narzekaniu na szefową :). Efekt był taki, że nie wiadomo czy da rade być w mieście w piątek.

W tak zwanym międzyczasie zadzwonił znajomek czy by się nie ustawić do jednego klubu. No cóż, chętnie z nim pójdę do lokalu. Wiec umowa i done. A po 23 sms od laski, że jest w mieście i czy nasze wyjście nadal aktualne. Niestety byłem zmuszony ją odprawić tego wieczoru wiec napisałem co i jak z sugestia aby balując z koleżankami nie przesadziła i była w formie na dzień następny.

I co? Oczywiście zaimprezowała do bladego świtu i snu miała dwie godziny, więc lekko ogłuszona była jak się spotkaliśmy. Ale wyprzedzam fakty.

Zdzwoniliśmy się w sobotę. Staram się ustawić na jakąś kawkę przed imprezą. Ona mi rzuca czy może wpaść z koleżanką, bo sama nigdzie nie trafi. Pamiętając, że w secie jej były jeszcze dwie fajne blondyny wspaniałomyślnie się zgadzam, zastrzegając, że wobec tego ja wpadnę z kumplem, co by mnie nie zagadały.

Spotkanie przebiegało całkiem miło. Niestety mój cel zachowywał się lekko jak śnięta ryba. Za to jej koleżanka, świetny towar, szczebiotała za trzy. Usiedliśmy przy stoliczku tak, że ja ze swoja, naprzeciwko jej koleżanki i mojego skrzydła. W sumie miło było, niestety jakoś tak wyszło ( ;( ), że zero eskalacji. Generalnie siedziała cicho, a jej kumpela gadała z nami dwoma.

Świetnie się czułem gadając i żartując z jej koleżanką. W pewnym momencie mój cel oznajmia, że musi do toalety i mówi do koleżanki, żeby z nią poszła. A ta do niej, że niech sama idzie. A ona nie i nie. Ty idziesz ze mną. Polazły w końcu obie do kibla na ploty. O czym gadały nie mam pojęcia. A wiele bym dał aby wiedzieć :).

Po ich powrocie interakcja bardziej ruszyła. Skrzydło zajął się na poważnie koleżanką, ja zacząłem w końcu gadać ze swoją. Potem skrzydło raportował, że mój cel słał IOIe masakrycznego kalibru. Mi jakoś umknęły, cholera. W pewnym momencie koleżanka rzuca tekst czy nie poszlibyśmy na spacer. Nam opadły szczeny. Nie myślałem wcześniej, że towar może mnie przesuwać :). Zgodnie uznaliśmy to za IOI :).
Niestety mój skarb po 2h snu osiągnął chyba próg wytrzymałości. Wieczór zakończyliśmy ustawiając się przed klubem na godzinę 12.

Wracamy więc na chatę. I w tym miejscu zaczyna się splot okoliczności, który wywołuje uśmiech na mojej twarzy :).

sobota, października 14, 2006

Panna E. Preludium.

Czas kontynuować naszą opowieść. Została nam do omówienia panna G. , która poznałem w pierwszy dzień szkolenia. To samo z panną E. z dnia drugiego.

Zaczniemy od gorącej panny E., co ma faceta. Skończyliśmy na tym jak pobrałem jej numer w klubie. Zadzwoniłem do niej w około 4 dni po spotkaniu. Nie odebrała. Wysłałem SMS z treścią mniej więcej „daj znać jak będziesz pod telefonem, muszę ci coś powiedzieć…”. Po czym relaks i kręciłem pannę J., (co jak pamiętamy poszło słabo;)). Po kilku godzinach sms od E. ”Co chciałeś mi dziś powiedzieć?”. Haha!! Zaczepiona:).

Dygresja: warto włączyć raporty doręczenia w telefonie:). Wiemy od razu czy sms został doręczony do aparatu, a w razie, gdy telefon jest wyłączony wiemy, kiedy zostanie włączony. I ile czasu naszemu kociakowi zabrało odpowiedzenie nam:). Co dziwne mało ludzi zdaje sobie sprawę z tego faktu…

Problem w tym, że w sumie nic jej powiedzieć nie chciałem, poza ustawieniem spotkania, a napisałem tak, aby ją wciągnąć w dialog. Opisałem, że jak na złość w tej chwili nie pamiętam. Wyskoczyło mi coś w środku dnia i chciałem się tym z nią podzielić. Pewnie przypomnę sobie jak nie będę się starał.

Generalnie interakcja szła z nią bardzo powoli. Ja nie naciskałem, nie chcąc wyjść na ‘needy’ typa. Ona gdzieś wyjechała, napisała mi SMS, że wraca w czwartek. Zadzwoniłem w piątek, ustawiliśmy się na kawę na sobotę.

Rano w sobotę miałem zaplanowane zajęcia. Już miałem z nich zrezygnować i się przygotować w tym czasie troszkę na spotkanie, ale jednak poszedłem robić swoje, o gorącej kobiecie, z którą się umówiłem na popołudnie nie myśląc. Jak się okazało była to dobra decyzja…

Na godzinę przed spotkaniem telefon od E. „Niestety nie dam rady. Jestem chora, myślałam, że dam rade, ale czuję się coraz gorzej…”. No, gdybym zmienił swój rozkład dnia, to bym w tym momencie się nieźle podkurwił. Ale luz. Gadamy, ja generalnie na chłodno wyrażam swoje niezadowolenie, ale nie tak żeby mocno ją zjebać. Po prostu przekazuję, że szkoda, ale ok, mam co robić ;). Wyrażam nawet lekka troskę jak bardzo źle się czuje i obiecujemy się zdzwonić w poniedziałek.

Dzwonię w poniedziałek, nikt nie odbiera. No myślę sobie, to pozamiatane. Wysłałem jeszcze tylko sms o treści mniej więcej „odezwij się, bo gotów jestem pomyśleć, że choroba cię zabiła… :)”. Po czym nastąpiła cisza….

Aż do soboty. Gdyż w sobotę około 20 dzwoniła do mnie, ja nie odebrałem. Zorientowałem się, że był telefon około 22.

W tym arcyciekawym momencie musimy przerwać na chwilę i podgonić historię z panną G. A historia ta też ma swój punkt kulminacyjny w tę właśnie sobotę…

poniedziałek, października 09, 2006

Zazdrosnica

W ostatnią noc szkolenia pobrałem jak pamiętacie również kontakt do panny M. To ta co rwała włosy z głowy. Teraz opowiem, co działo się dalej, ale pierw mała dygresja na temat pobierania kontaktów.

Pierwsze primo oddzwanianie. Jest to kluczowe z wielu powodów:

  • weryfikujesz czy numer jest poprawny,
  • ona wpisuje cię w swoje kontakty i wie, że to właśnie ten super ty dzwonisz i ma czas się przygotować do rozmowy z tobą. Dużo lepsze to, niż nieznany numer.
  • last but not least. Po jakimś niedługim czasie, typu 2 dni, łatwo można namierzyć kontakt. Naprawdę ciężko się połapać, który wpis w telefonie jest nowy, jak się nazywały które z którego dnia. A tak mamy cudna funkcje last calls :)

Ponadto warto prowadzić mini katalog, z podstawowymi informacjami typu imię numer, data i miejsce spotkania, wygląd, na czym się kończyła eskalacja, mniej więcej jak przebiegała interakcja. Uwierzcie, że już pobranie 5 kontaktów w 3 dni powoduje spore problemy organizacyjne. Pamięć płata figle.

Wracamy do panny M. No więc oddzwaniam. Słyszę, ze laska się spina coś. I w końcu mówi "dobrze się bawiłeś w klubie". Ja nie do końca łapię, co ma na myśli. Potwierdzam, że owszem, miły wieczór. Potem wyrzuca mi całowanki i obściskiwanki z panna J. I stwierdza, że obserwowały mnie z koleżankami cały wieczór i wogle. O cholera myślę sobie.

Potem cała rozmowa przebiegła dość zabawnie. Ja się zdystansowałem i nie brałem do siebie nic, co mówiła. Ona strasznie chciała mi dowalić. Np. że podrywanie jej wogle mi nie wychodziło i fatalnie itp. A ja w duchu gratuluję sobie dobrze wykonanej pracy. Im bardziej się na mnie wyzłośliwiała, tym bardziej wiedziałem, że weszło w nią jak ciepły nóż w masło. Po prostu była bardzo zawiedziona, że zająłem się nie tylko nią w tym lokalu.

Po tym telefonie już zero kontaktu z panną M. Spalone. Może można było coś inaczej tą rozmowę z nią poprowadzić. Nie wiem. Sugestie mile widziane. W każdym razie uświadomiło mi to ważną rzecz. Mianowicie:

  • kobiety, które są tobą zainteresowane, robią bardzo wiele by nie stracić cię z oczu i obserwować. Jeśli pobieram kontakt do kobiety i zależy mi, aby jej nie spalić, a chcę pobrać więcej kontaktów, najlepszym wyjściem jest zmienić lokal.

Powyższa prawda potwierdziła mi się później w innym klubie, z panną E. Opowiem o niej później, na teraz wystarczy powiedzieć, że gdy ją opuściłem pod pretekstem i potem wróciłem, doskonale wiedziała co robiłem w tym czasie w lokalu i gdzie byłem! Mimo, że starałem się być poza zasięgiem jej wzroku.

Czas spać. Dobranoc...

niedziela, października 08, 2006

Nadrabiamy zaleglosci

Czyli ciąg dalszy retrospekcji. Plan jest taki, ze jak dojdziemy do stanu obecnego notki będą sie pojawiać na miarę wydarzeń.

Ostatnio stanęliśmy na pannie J. Lat 17. Zadzwoniłem do niej ze dwa dni później. Oczywiście nie odebrała. Ale natychmiast sms "jestem na lekcjach nie mogę odebrać...". Dzizaz krajst. Zapomniałem ze ona w szkole, gdy ja w pracy :). Podobało mi sie to, ze szybko odpisała. Parę smsów, generalnie ustawiliśmy sie na kawę kolo 18 w centrum. Ona wybrała lokal. No i spotykamy sie.

Na początku niemiła niespodzianka, jest z jakąś kumpelą. Ale tylko 5 sekund, bo po "cześć" koleżanka sie zwija i zostawia nas. Niestety wystarczyło to, aby mnie lekko rozbić. Usiedliśmy w kafejce. Jest źle. Nie czuje sie dobrze. Zero kino, zero eskalacji. Nie chce mi sie z nią gadać. Myślę ciągle o pracy, gdzieś tam w tle tryby sie kręcą. Zdaje sobie sprawę, ze mało ze mnie zabawny typ w tym momencie. Siedzimy nie klei sie. Stwierdzam, ze mam to w dupie i całuję ja. Ona no cos ty nie tutaj. Ktoś mnie zobaczyć może. (Jest ze śródmieścia). Dobre to było o tyle, ze sama próba spowodowała ze sie złamałem i odprężyłem. Popaplaliśmy pół godziny jeszcze i przyszły jej koleżanki, z którymi sie umówiła na 19. Pożegnaliśmy sie, buzi w policzek i nara.

Do tej pory do niej nie zadzwoniłem. Ona tez sie nie odezwała. Najprawdopodobniej sie nie odezwie, ale nie takie rzeczy sie działy. W każdym razie nie miałem ochoty sie z nią spotkać więcej.

To spotkanie nauczyło mnie dość brutalnie tego i owego. A oto moje wnioski z tej pięknej tragedii:
  • założyłem ze skoro był kiss close to pozamiatane i juz nic nie musze sie starać, samo jakoś będzie leciało. Olbrzymi błąd. :) To ze panna obściskuje sie z tobą w klubie niewiele znaczy, i następnym razem trzeba jednak dalej ja aktywnie uwodzić.
  • nigdy więcej spotkań z kobietami prosto po pracy. Pierw dom, relaksujący prysznic, dobra muzyka. Bez sensu jest sie z nimi widywać jak tryby ci mielą w szarej masie.
  • za łatwo zaakceptowałem jej wymówkę "nie tutaj". Należało ja wtedy wziąć za łapę i wyprowadzić na spacer do parku. A na teksty w stylu, ale ja tu na 19 z koleżankami postawić sprawę raczej dosadnie. "Chce spędzić dziś wieczorem czas z Tobą. I tylko z tobą, gdzieś gdzie poczujemy sie swobodnie. To nie jest to miejsce idziemy gdzie indziej, koleżanki odwołaj. Spotkacie się innym razem." . Myślicie, ze do niczego by to nie doprowadziło? Być może. Ale, do czego doprowadziło nie zrobienie niczego?

To początek drogi, a na błędach człowiek się uczy...

Dzien trzeci

Rano centrum. Zadania głównie polegające na zatrzymywaniu idących kobiet i zabieraniu ich na instant date. Dla nowicjusza nie jest to rzecz prosta.

Pierwsze kilka podejść nie udanych. Omijają mnie. Ignorują :). Słowem nie chcą się zatrzymać. Jestem za mało stanowczy. Z ust samo sie wyrywa cholerne "przepraszam...". W końcu zaczyna lekko wychodzić. Acz z marszu nic na instanta nie wyjąłem. Ale było miłe jak piękne kobiety posłusznie sie zatrzymują i słuchają co mam im ciekawego do powiedzenia :).

Potem wskazano mi siedzącą na kamieniu blondynkę. Rozkaz, rozkaz, idziemy do przodu... (nie pamiętam tytułu tej piosenki :)). BLABLALBAB, IOIe. Okazuje sie, ze czeka na młodszą siostrę bo gdzieś tam leci i musi kupić garsonkę. OK. czekamy razem. W międzyczasie tekst w stylu podobasz mi sie itp. Potem pojawia sie siostra. Ładna :). Damn, juz był SOI (statement of intent) do starszej. No nic. Zabieram je na zakupy w poszukiwaniu prezentu dla mojej siostrzenicy 12 letniej. BALBLALB. Zwolniłem je, odszukałem chłopaków, feedback i nxt task.

3-set ładnych dziewczyn. Podejście, widzę, że młode. Naturalnie i łatwo dominuję grupę. BALBALBA. I psikus. Okazuje się, że siostry. 15, 16 i 18 lat. Damn se myślę, ale ta 15stka będzie za lat dwa gorąca. Naprawdę miała potencjał. Wyjmuje je żeby pomogły mi kupić buty, w sklepie żartuję z ich gustu :). Bo ja chcę skórzane a one mi non stop jakieś hiphopolo adidasy :). Jest fun. Wkręciły się, podają mi kolejne pary. W końcu stwierdzam, że jeszcze dziś kawy nie piłem. Instant date w kawiarni. Ja sam, one 3 :). Posadziłem tak aby siedzieć obok 18stki. Blablablaa, mała 15stka patrzy na mnie tak szeroko otwierając oczy (ładne oczy :) ) , że nie wiem normalnie :). Podoba mi sie to. Szkoda, że ewolucja zaszyła we mnie mechanizm odpowiedni i gówno ze mnie nie pedofil :). Wciąż zbyt dziecięca niestety :/.

Interakcja postępuje SOI do 18, śle IOI jak zła. W końcu daję jej mój mały notatnik i długopis. Pyta, co ma z tym zrobić. Narysuj coś żebym cię pamiętał mówię. Trudzi się i głowi, ja zajmuję się jej siostrami, niech ma dziewczę spokoju troszkę. W końcu dumna jak paw oddaje mi obrazek. Ładny. Jakaś żaglówka na morzu, w tle zachód słońca. Doceniam. Mówię, że czegoś jednak tu brakuje. Cyfr. Oddaję jej z powrotem. Ona wpisuje swój numer. Gadamy sobie dalej. po 5 minutach patrzę na zegarek i udaję, że muszę się zrywać. Odnajduję chłopaków. Koniec miasta na dziś. Wymieniamy sie paroma sztuczkami iluzji, jest fun. Dobry humor.

W drodze powrotnej na chatę współdzielę z 2 trenerami tramwaj. Na przystanku obok nas przechodzi piękna kobieta. Naprawdę piękna. 10/10. W pełnym słońcu a nie mrocznym klubie. Oczywiście mi nie popuścili. "Póki jesteś z nami kurs sie nie kończy". Otwieram ja. Jest piękna. Uśmiecha sie. BLABLA. Moja koncentracja poszła w cholerę jak ujrzałem jej piersi. Jezu wiedziałem ze jest piękna, ale piersi wcześniej nie zaobserwowałem. Pole widzenia mi sie zawęziło. BALBALB, ona mam chłopaka, ja ignore i blablabala. Zwalniam ja. Nie widzę IOI. Idę po feedback. Chłopaki pytają, czemu wróciłem. Mowie ze średnio było. Oni jak to średnio. Przeca to i to nie widziałeś? Ja ze nie. No poległem fatalnie, cycki mnie zahipnotyzowały :].

Refleksja taka, ze była to najpiękniejsza kobieta, z jaka miałem interakcje z SOI. I wcale nie było burzy adrenaliny, tylko zwykła pomyłka, co spowodowała moje rozproszenie uwagi i nie zauważyłem IOI. Gdybym je widział, tak łatwo bym jej nie wypuścił, :P.

Część wieczorna. Plany były inne, ale znowu lądujemy w klubie z poprzedniej nocy. Damn myślę. Naprawdę nie chce tam iść. Jestem przekonany ze chłopaki o tym wiedza i celowo wrzucają mnie do piekła, bym stwardniał w ogniu :). Ot wredni sa po prostu :).

No i totalne zaskoczenie. Ani jednej naprawdę zlej reakcji. Wskazują mi 3-set przy stoliku. Podjazd blablalb, cos słabo. Nie poddaje sie. blablalb i izolacja. Sukces. Sadzam na schodach, sam siadam obok. BLABLAB. Potężne IOI. Laska niemalże rwie włosy z głowy garściami. Widzę katem oka ze chłopaki tez widza i maja ubaw. Pobrałem numer. Panna M. jeszcze pogadałem chwile i oddaliłem sie po feedback i następne taski.

Następna wskazana. Podejście, negatywna reakcja. Nie ze mną te numery. Blablablabla i sa IOI. Jesteśmy w domu. Źle reaguje na eskalacje kino (dotykanie). Po paru razach daje sobie spokój. Nie dotykam jej, ale stoimy blisko, ona sie nachyla by słyszeć. Za jej plecami dostrzegam trenera. Pokazuje mi bym eskalował do kiss close (czyli po prostu pocałował ja). Pokazuje mu, ze nic z tego nie będzie. Laska ewidentnie sparzona w przeszłości. Zresztą powiedziała mi o tym. On naciska. No nic. Ich małpy, ich cyrk. Staram sie ja pocałować. BURN. Laska odskakuje, jej kumpelka natychmiast wskakuje między mnie a nią. Dobra przyjaciółka, była czujna :). Wtedy jeszcze nie widziałem mądrości za tym wymuszonym podejściem do kiss close. Otrzymuje feedback na temat kiss closowania. Za szybko, zbyt nerwowo. OK. Następny cel.

Cel na parkiecie. Ładna. Zgrabna. Długie noooogi :). Podjazd, uspokojenie. SOI. Zdjęcie z parkietu idzie posłusznie za mną. Sadzam na schodach. BLABLAB, widzę IOIe. Trener daje sygnał do kiss close. Dzizaz juz teraz, myślę? Ale ja tu nie jestem od myślenia, dziś wykonuje polecenia. Spokojnie, powoli, zdecydowanie. I bingoo!! Pierwszy kiss close w klubie w moim życiu. To nie były rzeczy, jakie robił stary ja. Ładna reakcja. Wyraźnie jej sie podoba. BLABLAB, Trener pokazuje abym ponownie ja pocałował. No cóż, miły to obowiązek, wiec ochoczo przystąpiłem. Panna J. okazało sie miała lat 17 :). Potem przeprowadzka na drinka. kino na poziomie kiss close i delikatne macanki to norma juz w tej interakcji. Pisałem juz ze wysoka i szczupła i zgrabna? Pisałem. Piersi spore i ładne tez były :).

Dygresja: bez spalonego kiss close w poprzednim secie, tu bym popełnił błędy, które zostały mi wytknięte i poprawione.

Cóż zrobić z tak dobrze rozpoczętym dniem? Kuc póki gorące. Czyli przesuniecie na kolacje bom głodny :). Niestety sie nie udało, miała opory. Spotkałem sie z nią później, ale to inna historia, bez happy endu niestety...

Na tym me szkolenie oficjalnie sie zakończyło, lecz nie skończyła sie moja droga...

Chyba nie musze pisać, ze to był dobry dzień?? :p

Dzien drugi

Rano ponownie centrum. Kolejny wykład i podejścia. Słabo juz to pamiętam. Z lepszych akcji było wyjecie dwóch 19stek z food courtu i zabranie na zakupy. Problem polegał na tym, ze absolutnie nie spełniały moich kryteriów. Jakieś takie głupio mądre, szczerze mówiąc proste. Oszczędźmy sobie ten fragment opisu:). Połaziliśmy po sklepie, potem je zwolniłem nie eskalując. Po prostu zaczynają mi sie kształtować wyraźne kryteria w stosunku do kobiet. I to nie było TO.

Wieczór w klubie z brutalna techniawą i wysoka energia. Źle sie tam czułem. Zadanie na dziś wieczór opanować ściąganie lasek z parkietu. Mam niska energie. Za niska. Większość podejść to crash and burn. Potem jeden z chłopaków sprzedaje mi patent. Jak nie możesz wbić swojej energii na tak wysoki poziom, obniż jej. Tak tez robie. Zaczynają za mną podążać. Otwarcie. Uspokojenie :) (nie pytajcie, nie powiem jak :) ). I zdjęcie z parkietu. Wyszło raz, drugi, trzeci. Potem feedback od trenera: "za mało ja przesuwasz"; "źle usiadłeś"; itp. itd. Staram się sie poprawić, ale w tym lokalu energia mnie dosłownie przerażała. Wyobraź sobie mega odstawiony towar w stylu ostrego szmateksa skaczący w imponującym tempie w rytm techniawy. Jak dla mnie to było przerażające?:). ··W którymś momencie otwierałem znudzony 2-set pod ścianą. Moj boże. One były nudne. Krystalizuje mi sie kolejne kryterium. Takim paniom dziękujemy.

Dygresja: Profesjonalistę od zwykłego zjadacza chleba różni reakcja na negatywne zachowanie celu. Profesjonalista nie ustaje i wie, co robić, aby uzyskać swoje. Czasami trwa to dwie minuty, czasami 15. Neofita poddaje sie na pierwszy nieprzyjazny sygnał. Jak łatwo się domyślić nie tak łatwo jest mnie zbić z tropu. Ale nudnym kobietom udaje sie to bardzo dobrze. Wiec rada dla pan: Jeśli traficie kiedyś na mnie, i z jakichś dziwnych powodów będziecie usiłowały mnie sie pozbyć, najskuteczniejsze będzie zmrożenie mnie nuda. Po prostu nie toleruje i juz :).

Powracając do tematu szkolonka, lekko juz zmęczony gadam obok parkietu z trenerem. Wskazuje mi dziewczynę. Dzizaz, ale gorąca. Trener mówi tak samo. Zrób ja, wypycha mnie. Podchodzę, chlopaki potem mówią, ze widzieli jak kotłuje sie we mnie adrenalina. Staram sie wyluzować, ale słabo mi idzie. Gadka szmatka, na pierwszy IOI sugeruje, ze zaschło mi w ustach i chce sie napić wody. Przesuwam ja do baru, dominująco. Pijemy mineralna, blalbala. Kolejne przesuniecie na piętro. Prowadzę ja. Obejmuje ramieniem w pasie, gdy idziemy po schodach. Sadzam na krzesło, siadam obok. Juz w momencie siadania orientuje sie, ze to był błąd. Kiepskie ustawienie sprowokowałem. No, ale trudno lecimy. Rzuciłem jej jakiś zapuszkowany materiał. Słucha jak świnia grzmotu. Ze mnie powoli opada napięcie. Wyuczona rutyna, fragment przedstawienia, działa kojąco. Po prostu odgrywasz scenkę i skupiasz sie na kobiecie. Wyciszasz sie wewnętrznie, twoje ciało samo opowiada historie, a umysł sie relaksuje i rozkoszuje jej zainteresowaniem.

Gdy nadchodzi czas wymiany kontaktów ona mi rzuca, ze ma faceta. Kiwam głową i ignoruje komunikat. Znaczy on dla mnie tylko tyle, ze mam uważać, co do niej pisze, kiedy dzwonie. Ona będzie sie musiała ukrywać. Jej problem i moje myśli więcej juz sie tym nie zajmują. Gadamy jeszcze czas jakiś, sprowadzam ja po schodach ponownie obejmując za biodro. Pobieram feedback od chłopaków. (Pamiętam, ze głównym zarzutem było, ze nie posadziłem jej sobie na kolanie :))

Dygresja: "Mam chłopaka" to uniwersalny przykład tego, ze ich słowa nie znaczą tego, co może sie wydawać, ze znaczą. Ona może mówić to z milionów powodów, cala sztuka jest wiedzieć, DLACZEGO padło to zdanie. To po prostu kwestia kalibracji. Potem działamy zgodnie z naszym przekonaniem, co chciała nam przekazać. Oczywiście kierunek naszej akcji tylko korzysta ze wskazówki, jakiej nam udzielono. Jeśli miałoby to nie być korzystne, to informacje przyjmujemy i ignorujemy.

Pamięć mnie zawodzi, co jeszcze działo sie tej nocy. Generalnie ogólne wrażenie po hype z dnia pierwszego to jednak lekki dol. Było naprawdę trudno. Czułem sie źle. Nie było juz usłane różami a reakcje negatywne mnie zbijały z nóg :). Nie musze mówić, ze lokal oznaczyłem sobie w główce jako taki, do którego chodził nie będę :).

Z jasnych punktów to uprzedzę fakty i powiem, ze z panna E. ,która ma faceta to nie był koniec, ale to juz zupełnie osobna historia...

Retrospekcja ze szkolenia, dzien pierwszy

Wrażenia spisuje po jakimś czasie, starając się uporządkować sobie, co i jak. Za dnia podejścia w centrum. Pierwsze kilka mocno blednie, pomimo wiedzy, co i jak. Po prostu stres powoduje, ze nasze ciało robi to, co robiło zawsze. Z czasem chyba coraz lepiej :0.

Po drzemce czas na cześć nocna. Maglujemy klub, chłopaki wystrzeliwują mnie w sety (zbiór kobiet, bywają tez sety mieszane:)), często nawet nie wiem, kogo otwieram póki tego nie zrobię. Bywają niespodzianki mile, bywają niemiłe. (Pozdro dla trenera z odmiennym od mego gustem:)). Juz tego dnia robie rzeczy, które wydawały się nieprawdopodobne. Np. siadanie setom na stole, łącznie z przesunięciem ich drinków. Spodziewałem się jakiejś reakcji, ale nie. Nic. Gapia się i uśmiechają. Dziwne pomyślałem. Teraz wiem lepiej. Dziwna byłaby reakcja.

Chłopaki mówią, ze łatwo idzie mi izolacja celi. Chyba maja racje. Podchodzę do kobiety, tańczy sama w rogu sali, niski poziom energii. Pewny podjazd, otwarcie z odpowiednia mowa ciała. Rzucam, ze za głośno chodźmy pogadać tam. Biorę za rękę i idziemy. Dziewczę daje się prowadzić, holuje ja. Ustawiam. Gadamy dalej. IOIe, uśmiecha się, mówi ze jest z kolega (facetem:)), który stoi obok. Co jest kluczowe to fakt, ze za mną poszła. Chciała.

Troszkę za mocno je podcinam przy izolowaniu (niczym młody wędkarz, który na drgniecie spławika szarpie tak, ze rybce biednej łeb urywa), to nerwy. Z czasem uczę się robić to delikatniej. Oczywiście kobiety i tak wpadają w stan lekkiej katatonii. Zachowują się jak ogłuszone. Dobre odważne podejście powoduje u nich stan zawieszenia. Wyobraź sobie, jakbyś się czul, gdyby nagle obok ciebie stanęła Angelina Jolie i powiedziała ci, ze jesteś sexy. Młot w łeb. One właśnie tak się czuja, gdy podchodzi profesjonalista :)

Klub wymaglowany, decyzja o zmianie. Lądujemy w innym lokalu. Wjazd, od razu 3-set (set złożony z 3 osób). Przechodzimy obok, ale nie, trener łapie mnie za rękę i mówi "3 za tobą. jedziesz.". Ja wiedziałem, ze tak będzie. Nie ma mnientkiej gry. Wiec jadę. Obracam się w pół kroku. Otwarcie indirect (czyli bez oznak zainteresowania seksualnego). Blalalalalalalalblblablabl. Gadka szmatka. Jestem czujny. Widzę wszystko :). Akcja trwa może dwie minuty. Wybieram najlepiej reagujące dziewczę, bo wszystkie na dobrym poziomie. Izolacja bezbolesna. Holuje przez lokal, sadzam. BLABALBLAB, deklaracja zainteresowania z mojej strony. Reaguje dobrze, a ja czytam jej ciało. Nie słucham, co mówi, nie interesuje mnie to. Kończą się tematy. Milknę. Ona zaczyna jakiś inny temat. W końcu ja zwalniam. Idę po feedback od chłopaków.

Oni, ze laska chciała się lizać. Ja w szoku. Pytają czy mam numer. Mowie, ze nie. Zjeba. Idź i weź. No ok. Tylko gdzie one są? Jak to gdzie? Akcja kibel. Jak tylko ja zwolniłem pobiegła do koleżanek i plotkują w kiblu. OK. Czekamy. W końcu pojawiają się na horyzoncie. Nawiasem w klubie stypa i pusto. Poza nimi trzema praktycznie nic wartego uwagi.

Podbijam, mowie, ze tak łatwo jej nie wypuszczę. Fajnie się gadało, kontynuujmy kiedyś. Ona ok. Daje jej mój telefon z wpisanym +48. Pojętna, wie, o co chodzi. Tylko mały zgrzyt. Nie pamięta swojego numeru. Wyciąga swój telefon, na moich oczach odgrzebuje wpis w stylu "moj numer". Powoli i precyzyjnie (nie chce się pomylić skubana) przeklepuje go w mój telefon. Potem czas na imię. Oczywiście nie pamiętam, ona się nie gniewa :). Z tego całego zamieszania zapominam do niej oddzwonić, coby miała mój namiar i wiedziała zanim odbierze, z kim będzie rozmawiać :). Mowie ze spadamy z kumplami gdzie indziej. Ona, ze one tez zmieniają. Pyta gdzie idziemy. Spławiam ja, mówiąc, ze jeszcze nie zdecydowaliśmy. Nie znalem planu na dalsza cześć wieczoru. Wychodzimy z knajpy, chłopaki dają feedback. Mówią ze ostatnie pytanie to potężny IOI, chciały iść z nami na instant date (po naszemu natychmiastowa randka, a nie randka w proszku :)). Kończymy trening tego wieczoru i rozstajemy się.

Do panny G. wrócimy, gdyż to nie koniec historii :)

To był dobry dzien.

sobota, października 07, 2006

O rzeczy najważniejszej...

Czyli o mnie. Mężczyzna. Miedzy 20 a 30 rokiem życia. Kobiety w życiu bywały, ale gdybym miał okreslić swoje doswiadczenia subiektywnie to nasuwa mi sie raczej 'słabawo'. Pewnego razu trafiłem w środowisko zawodowych uwodzicieli. Była drobna przygodna jedna czy dwie, potem rozeszło się po kościach (praca kariera itp. shit).

Aż ostatnio powróciłem na łono "bractwa". Szkolenie z fantastycznymi trenerami. 3 dni ostrej jazdy. Było warto. W trakcie samego szkolenia z 5 kontaktów do kobiet. Ostatniego dnia kiss close w lokalu z gorącą 17stka.

Nawiasem zabawnym jest, jak czytelne są zachowania kobiet. Gdy ktoś juz ci wskaże, czego szukać, gdzie patrzeć, czytasz w nich jak w książce. Choć wciąż mam problemy i moje skrzydło jedno czy inne często mówi mi o IOIach (sygnały zainteresowania), które zdarzy mi się przeoczyć. Nawiasem skrzydło to termin z Top Gun, używany w kontekście podrywu. Określamy tak wtajemniczonego w arkana sztuk miłosnych kolegę, który współpracuje z nami rozpracowując Cel (kobietę, której pragniemy) i rozbraja nam przeszkody (ludzi z jej otoczenia, którym nie podoba się kierunek interakcji:)).

Tyle na teraz... Następne notki to konkretne opisy sytuacji z kobietami... Ale nie dziś, bo skrzydło mnie ciągnie do klubu. A wiec polowanie ;]

Startujemy :)

To będzie post pierwszy, porządkujący. Organizacyjnie w punktach mówię jak będzie:

  • cenię swoją prywatność,
  • dane osobowe wszelkich osób są zmienione,
  • to samo dotyczy pewnych zdarzeń i opisów,
  • komentowanie jest moderowane z powodów ochrony prywatności, jeśli komentujecie proszę o namysł i nie wyjawianie danych osobowych, będę miał mniej pracy cenzorskiej.

Temat bloga to głównie kobiety i gra. Mógłbym pisać o tysiącu innych rzeczy, ale, po co...? Nie będę pisał o pracy, polityce, pieniądzach itp. bzdurach. Może czasem wymsknie mi się jakaś "kurwa" na korek na mieście, ale takie dygresje raczej będę sobie darował.

Zalecam, aby potencjalni czytelnicy mieli powyżej osiemnastu lat, świat, jaki obserwuje i będę opisywał niekoniecznie pasuje do tego, co wydaje się większości ludzi, ze jest rzeczywistością. Na pewno pojawia się pytania typu, czemu to robisz, czemu piszesz itp. Otóż robie to, bo chce. A czemu pisze? Tak sobie:). Porządkuję myśli. W sumie pisze to dla siebie samego i grupy przyjaciół, braci w grzechu i innych, którym zdecyduje się wskazać adres bloga.

Ok. Zaczynamy!